• As part of the relaunch of Skullheart, ALL previous threads have been archived. You can find them at the bottom of the forum in the Archives (2021) section. The archives are locked, so please use the new forum sections to create new discussion threads.

Europe Czachowe Dziewuchy, czyli Skullgirls Poland

Muro

Dazed Muro Announcer
Joined
Sep 3, 2013
Messages
2,750
Reaction score
8,939
Points
113
Age
34
Location
Poland
Steam
StopMuroTime
Peacock Big Band Beowulf
Polacy nie gęsi i swe czaszki mają! ...ż-że co?

W każdym razie, reaktywacja tematu sprzed zapaści forum. Nie było nas co prawda zbyt wielu podczas samej bety, ale wyjście pełnej wersji, przeceny i darmowe dni grania ten stan rzeczy zmieniły. Pytanie w jakim stopniu.

W tym miejscu sprawdzamy, na ile Polska scena Skullgirls egzystuje i gadamy na dowolne tematy bardziej lub mniej z SG związane. Introdukcje, drużyny, potajemne planowanie przejęcie forum w języku, którego nikt nie ogarnia, te sprawy. A, i nie krępujcie umieścić się na mapie graczy. Pokażmy, że istniejemy!
 
To może na rozkręcenie tematu zacznę od przedstawienia się. Dzień-do-bry, Muro mi mówią. Do bijatyk od dzieciaka miałem spory sentyment, ale dopiero przy Skullgirls skupiłem się na nieco bardziej serio na podejściu do tematu. O SG dowiedziałem się z newsa ekipy Mane6 o kampanii Indiegogo "Keep Skullgirls Growing" na początku roku. Zaintrygowała mnie kreskówkowa Peacock, porwał styl i animacja, zaś ostatecznie rozkochał w sobie płynny gameplay.

Nie jestem wielkim fanem combosów, ale nie ma z tym problemu bo niezgorzej mi idzie radząc sobie naokoło. Najchętniej gram trzema postaciami naraz, domyślnie drużyna to zaś trzymająca się na odległość Peacock z podwójną asystą Doubla i Cerebelli. Lubię też okazjonalnie powariować Ms Fortune i z entuzjazmem zapatruję się w krótszej perspektywie na Big Banda, w dalszej zaś na Elizę, Beowulfa oraz Robofortunę.

Popołudniami i wieczorami częściej jestem niż nie na chacie steamowej skullgirlsowej grupy UOTS, którą pomagam zarządzać i o której chętnie powiem coś więcej przy dogodnej okazji.
 
Absolutnie o tym zapomniałem. :P Pewnie z uwagi na to, że było nas tylko trzech a jeden już nieaktywny.

Ja w bijatyki grałem odkąd miałem 6-7 lat dzięki Virtua Fighter 2 i paru innym, które zdobyłem później, ale wtedy to głównie mashowałem i nie rozumiałem zbyt dobrze zasad (czego byłem świadomy ale źródeł do nauki nie miałem). Sytuacja trochę się zmieniła przy Guilty Gear XX które na pc dorwałem w wieku lat 15. Z braku lepszych narzędzi nauczyłem się w nią grać na klawiaturze i z tego wzięła się moja, dla wielu niezrozumiała, biegłość w tej formie sterowania. Grałem w nią zapamiętale, niemal bez przerwy i codziennie, przez kilka lat. Wtedy powstały moje pierwsze kombosy i nieświadomie tworzone set-up'y i mix'upy, które, mimo braku doświadczenia online, pozwoliły mi, parę lat później, gdy zdobyłem wreszcie dość dobry internet i zainstalowałem mod online, od razu wejść na rangę C (4-tą z 7-miu). Prawdziwa nauka jednak zaczęła się z SFIV gdzie po raz pierwszy miałem dostęp online od początku i zaangażowałem się na forach poznając wszystkie terminy i podstawowe techniki potrzebne w każdej bijatyce. Od tamtej pory polowałem na wszystkie bijatyki wychodzące na PC i jestem jednym z tych chyba 12 posiadaczy BlazBlue Calamity Trigger na PC (który musiałem sprowadzać z Anglii). :P Ta gra była najlepszą bijatyką w jaką grałem i żałuję, że umarła zanim jeszcze wyszła tutaj. :/

O Skullgirls dowiedziałem się z forum Capcomu gdy sprawdzałem tematy o potencjalny wypuszczeniu MvC3 na PC. Tam ktoś powiedział w skrócie "Mam dość czekania na MvC3. Wal się Capcom, będę czekać na Skullgirls" z moją reakcją "A co to Skullgirls". Minuta z wujkiem google i... nie byłem zachwycony. Styl był dziwny, mało postaci i same ich projekty niezbyt zachęcające z możliwym wyjątkiem Ms Fortune, a sama gra wyglądała tanio i bez aspiracji do bycia poważną bijatyką. Dopiero parę miesięcy później gdy Mike-Z nagrał przegląd Valentine zobaczyłem jak bardzo się myliłem. W ruchu to było prawdziwe cudo a pomysły jak IPS i wybór rozmiaru drużyny wydawały się po prostu genialne. Od tej pory pilnowałem Skullgirls i nie zawahałem się ani chwili przed wpłacenie 30$ na IndieGoGo jeszcze w pierwszej dobie. ;)

Aktywnie gram Ms Fortune i Valentine. Potencjalnie Big Band może dołączyć jako trzeci lub zastąpić Valentine, zależnie jak mi będzie wygodniej. Czekam najbardziej na Beowulfa ponieważ był moją trzecią ulubioną postacią w głosowaniu, a gdy kiedyś wyjdą wreszcie Scythana i Taliesin to mają praktycznie zagwarantowane miejsce w teamie.
 
Last edited:
Jak wy potraficie takie ściany tekstu produkować. o_o

Ja osobiście o ile wiedziałem co to bijatyki też już od zawsze (przeważnie przez Tekkena 3 siostry) , jakoś nigdy nie fascynowałem się szczególnie, tym bardziej po tym jak próbowałem przez parę dni ogarniać jakieś command normale w Tekken Advance kiedy byłem chory w wieku gdzieś dwunastu last. Zraziłem się wtedy. :P I ogólnie do tego nigdy się nie angażowałem szczególnie w żadne kompetetywne bardziej gry (ani do to strategie, ani strzelanki, ani rozmaite LoLe). Ale czytając RPS'a, gdzie SG było reklamowanie w sumie jako "babbies first fighting game", stwierdziłem, że co mi szkodzi - starszy jestem, lepiej ogarniam skomplikowane rzeczy, i takie tam. W sumie to był absolutny zbieg okoliczności, że przetrwałem pierwsze dwadzieścia godzin; na Quickmatchu spotkałem gościa, z którym swego czasu rozgrywałem co tydzień 250+ walk, bo byliśmy przez długi czas na niemalże identycznym poziomie, i naprawdę fajnie się biło. Wtedy zauważyłem, że krótki czas pojedynczej rozgrywki mi odpowiada, i miałem również okazję zaobserwować, jak się z dnia na dzień poprawiałem. Wciągnęło mnie.

No i UOTS. Co za popieprzona banda. :3

Ogólnie to przez długi czas solowałem moją ukochaną Filią, głównie chyba dlatego, że w tutorialu sie szybko przyzwyczaiłem. :) Po wyżej spomnianych pierwszych dwudziestu godzinach nie spędziłem chyba minuty w Training Room'ie, więc wszystko co potrafię jest wyćwiczone w boju. Nie wiem czy mi wychodzi to na dobre, ale ogólnie uważam, że jestem solidnym graczem. Podzielam lekkie uprzedzenie do combosów Muro, więc jak napieram to raczej jedną prostą serią, wziętą z tutoriala i zmodyfikowaną czasem i doświadczeniem, i zawsze jak widzę kogoś, kto Filią robi combosy 50+ to się zastanawiam, co tu w ogóle robię. :D Później dodałem do swojej drużyny Parasoul, ale ta decyzja zajęła mi sporo czasu i namysłu. Dalej nie przyzwyczaiłem się do charge'ów, więc głównie korzystam z wszechobecnego Napalm Pillar i jej fenomalnego zasięgu. Ogólnie jestem zadowolony z tej parki.

Ostatnio nabyłem, cytuję, KING OF FIGHTERS XIII STEAM EDITION. Podoba mi się zdecydowany brak długich kombosów - jak spieprzysz, obrywasz jednym i drugim superem, tracisz 70% HP i z głowy; walka toczy się dalej, a nie dziesięciosekundowe filmiki poprzerywane pięcioma klatkami na wydostanie się. :3 Ale dalej nie pewny, które mi się ostatecznie bardziej podoba.
 
Za dwa tygodnie od piątku do niedzieli (21-23 marca) odbywa się w Poznaniu coroczny konwent festiwal fantastyki Pyrkon.

Biorę w nim udział co roku, wezmę i teraz. Mam możliwość zorganizowania mobilnego sprzętu do grania (laptop dziewczyny, hue), więc jeśli ktoś się wybiera, chętnie go ze sobą wezmę co by się spotkać między prelekcjami na nieco offline'owych potyczek Skullgirlsowych.

Piszę to ze złudną nadzieją, że ktoś poza Kawalornem w ogóle zahaczy o ten temat. :>
 
Więc... tak, idąc za ciosem...:


Dołączam się do tej... dość małej jak tu widzę polskiej sceny SG. W zasadzie trafiłem na ten temat przed chwilką i postanowiłem się udzielić, a co tam.

Coś o sobie? Jestem Lirin, gram w bijatyki odkąd pamiętam czyli dość dawno to było.
Wielu uważa, że jestem nienormalny i raczej niepowinienem grać w gry w moim stanie. Hmm, a, no właśnie, jestem mniewidomy i raczej stąd ludzie mają te zastrzeżenia.

To, że nie widzę jakoś absolutnie nigdy nie przeszkadzało mi grać w bijatyki, inne gry owszem, w wiele pograć nie mogę, a chciał bym bardzo no ale co poradzić. :P
Moja przygoda z fighterami zaczeła się lata temu przy automatach z serią Street fighter czy później, przy serii Mortal kombat a potem wyśmienity soul edge / soul calibur. Potem to już samo poleciało. Godziny gry ze znajomymi w Samurai shodown IV czy Last blade 2.

Na Skullgirls trafiłem w zasadzie nie długo po tym jak ruszyła kampania na zbieranie funduszy. Jako, że jestem niewidomy, a sądze, że należy się słowo pewnych wyjaśnień chociaż dość oczywistych, do gry nie użyywam grafiki a dźwięku, i to najlepiej jak jest w stereo. Skullgirls na początkowych gameplayach brzmiał całkowicie w mono. Szczęśliwie Mike Z zareagował na moją wiadomość o tym i teraz jest już pełne stereo. Jestem również odpowiedzialny za tzw. Accessibility patch który pojawił się jakiś czas temu. Jeśli śledzicie aktualizacje to wiecie pewnie o czym mówie. To ten patch powodujący, że SG stał się w pełni grywalny dla osób niewidomych. Kilka dni testów z Mike-em pozwoliło na to, że ja i wielu innych niewidomych może cieszyć się Skullgirls w pełni.

CO do samej gry? Cóż, może przez to, ze jestem niewidomy mogę się nie znać i być traktowany jak noob czy coś, ale wg. mojej oceny jest to jedna z niewielu tak dobrze zbalansowanych gier. Każda postać to unikat, nie ma kopiowania gdzie połowa postaci to Ken albo ryu z SF. To co wpada w ucho to soundtrack, Kompozytorka od castlevanii dalą rade poraz kolejny i jest Jazzowo, jak lubię, Lekko coś jak cowboy bebop.

Moje ulubione postacie to aktualnie cerebella i Bigband. Jakoś nie przepadam grać teamowo, nie wiem czy to przyzwyczajenie czy co, ale jedna postać jest OK. Narazie wacham się czy bardziej podoba mi się cerebella czy też BB. Jedno to typowy grappler, a bigband? ciężko go określić. W sumie podoba mi się motyw muzyczny, te wszystkie saksofony i trąbki, bębny etc robią swoje. Może to jakieś dziwne jest albo dlatego, że sam jestem perkusistą i daje mi się we znaki. :D



Chętnie pogram online, oczywiscie jestem typowym beginnerem więc nie oczekujcie mega chain-combosów czy coś.


Pozdrawiam!
 
Siemako.

Szczerze, liczyłem że będzie tutaj trochę więcej polaków :D.

Z bijatykami łączy mnie trudna miłość. Grałem za gówniarza w SF2, głównie Blanką i Boxerem. Nie za bardzo rozumiałem na czym polega gra ładowarkami, ale postacie te miały na tyle dobre normale, że grałem sobie nie przejmując się tam bardzo specialami.
Później dłuuuugo długo nic.
Niedawno Dark Souls odnowiło mi hajp na gry, które wymagają wiedzy, praktyki i myślenia podczas gry - postanowiłem wrócić do Street Fightera, kupiłem więc 4. Dużo czytałem, ćwiczyłem, ale koniec końców ssam strasznie. Jako tako gram shoto, lubię grać Abelem, ale mam taki problem, że bardzo trudno gra mi się w SF na padzie. A nie chcę Arcade Sticka.

Skullgirls znam, bo staram się śledzić scenę indie. Słyszałem o tej grze od baaaardzo dawna, ale zacząłem w nią grać dopiero kilka miesięcy temu (z pół miesiąca przed DLC z Big Bandem). Świetnie gra mi się na padzie, nie muszę się tak bardzo przejmować timmingiem w combosach (linki w SF to jest dla mnie coś strasznego).

Fajnie, że w multi jest dużo n00bów (w pozytywnym tego słowa znaczeniu), dzięki temu można grać bez spiny (multi SF4 jest pełne ludzi których matchmaking uznaje za początkujących, ale początkującymi nie są).

Zacząłem grać Val, teraz próbuję się przestawić na Forune. Val to bardzo fajna postać, ale trochę zbyt prosta. Fortune dodaje do rushdown trochę smaczku, dzięki "maskotce". Mój drugi "main" to Parasul, którą gram w stylu ZONE HARD. Wiem, że peacock jest tutaj specem od zoningu, ale ma ona tyle "śmieci", że ciężko mi to było opanować. Parasoul jest dla mnie tym trudniejsza, że nie umiem za bardzo kombować ładowarkami, ale nadrabiam to sporym dmg normalnych ciosów i zoningiem. Próbuję też grać trochę w duetach, bo z początku grałem solo. Jak na razie tylko w SP, próbowałem grać Fortune/Parasoul i całkiem niezłe jest to połączenia.
Jestem n00bem jak się patrzy, ale gra sprawia mi niezwykłą przyjemność.

Aha, gram na PC.
Jaram się Robo-fortune. I troszkę Elizą.

Pozdrawiam.